Ładowanie strony…

Peñíscola – zabawa w turystę!

Od naszego przyjazdu do Walencji minął już ponad miesiąc. Czas ten spożytkowaliśmy przede wszystkim na zwiedzaniu i poznawaniu tego pięknego miasta – jednak nie byłabym sobą gdybym nie chciała więcej! Dlatego też narodził się pomysł aby wypożyczyć samochód i udać się dalej! A dokładnie rzecz biorąc do Peñíscoli, miasta oddalonego od Walencji o niecałe 150 kilometrów.

Trochę o historii miasta:

Tak zwane „Miasto w morzu” zostało zbudowane na skalistym cyplu który jest połączony z lądem wąskim pasmem ziemi. Było to idealne miejsce aby powstał ufortyfikowany port i latarnia morska.

 

Od roku 718 Peñíscola była pod władzą Arabską, w 1233 roku została przekazana królowi Jakubowi I na drodze paktu. Za rządów Jakuba II z Aragonii została przekazana Zakonowi Templariuszy którzy wybudowali w tym miejscu jedną ze swoich największych twierdz.

Zamek, który możemy aktualnie zwiedzić powstał między 1294 a 1307 rokiem i od 1411 roku był domem papieża Benedykta XIII – „el Papa Luna„.

Zamek:

Twierdza w mojej ocenie jest niesamowita, surowa ale majestatyczna.
Składa się z trzech pięter – wejścia, dziedzińca oraz tarasów widokowych ulokowanych na samym szczycie budowli. Widok z najwyższych pięter jest nie do opisania.
Każda komnata zamku pozwala zapoznać się z historią poprzez przygotowane pokazy multimedialne i wystawy.

 

W całym kompleksie zamkowym znajdują się również ogrody w których można podziwiać wystawę broni artyleryjskiej.

 

Miasteczko:

Najlepszą częścią całej wyprawy było zwiedzanie samego miasteczka. Urokliwe wąskie uliczki, wszędzie porozstawiane kramy z rękodziełami oraz oczywiście mnóstwo klimatycznych restauracji, które zachęcały nas swoimi wystrojami oraz zapachami.

 

Kolorystyka miasteczka bardzo mnie zaskoczyła, składa się z bieli i błękitu co od razu nasunęło mi skojarzenia z Greckimi wyspami.

 

Jednym z najprzyjemniejszych momentów zwiedzania miasta była chwila, kiedy natknęliśmy się na paradę zorganizowaną z okazji świąt wielkanocnych. Był to barwny pochód z hipnotyzującą muzyką z udziałem bębnów w którym brali udział wszyscy – od dzieci po starców!

 

Po opuszczeniu zabytkowej części miasta skierowaliśmy się w stronę pięknej plaży na której w końcu mogliśmy usiąść i podziwiać zamek z oddali.

 

Nie jestem w stanie wymienić ani jednej rzeczy która by mi się nie podobała podczas całej tej wyprawy.

Gorąco polecam każdemu miłośnikowi historii i pięknych krajobrazów!

 

Dodaj komentarz